Zbyt wiele elementów do stworzenia mojej kompozycji nie miałam, ale małe co nieco udało się wykombinować :o)
Od razu lepiej się poczułam!!!
Na szczęście w piątek wybieramy się na rodzinną wieś w nadzieji, że uda mi się naładować pozytywnie wyczerpane akumulatorki, nasycić oczy pięknymi wiejskimi widokami,zobaczyć kamienistą plażę i ukochany ale bardzo niebezpieczny Dunajec, wsłuchać się w nadzwyczajny śpiew polnych koników, pobujać się na przydomowej huśtawce i chłonąć pełnymi garściami wyjątkowe chwile, które pozwolą przetrwać czas do następnych wakacji...
Tak było w zeszłoroczne wakacje...radość i beztroska :o)
A teraz wirtualnie biegnę poczytać co u Was słychać kochane blogerki :o)
Pozdrawiam niestety znów deszczowo i pochmurnie wierząc,że niebawem słoneczko znów zagości - oby na weekend...GUSIA