"Myśleć to co prawdziwe, czuć to co piękne i kochać co dobre - w tym cel rozumnego życia. "
Platon

niedziela, 29 sierpnia 2010

MAŁY BIAŁY DOMEK...NATURALNIE SKANDYNAWSKI :o)


zdj. pochodzi z Hus&Hem

Z wiekiem marzenia o posiadaniu własnego domu stają się coraz silniejsze...
Choć czasem wydaje się że nie ma na to żadnych perspektyw to i tak oczami wyobraźni przenoszę się do małego białego domku - domku Pod Bocianim Gniazdem...
Kto wie może właśnie taki domek będę kiedyś miała...


zdj.pochodzi z Hus&Hem


zdj.pochodzi z Hus&Hem

Jedno wiem na pewno nie będzie to dom murowany...będzie to dom z prefabrykatów. To taka nasza alternatywa na dom z cegły :o)
Mały, energooszczędny, ekologiczny, trwały, tańszy i mogłabym tak wymieniać i wymieniać...

Ciekawa jestem jakie macie zdanie na ten temat?
Czy drewniana konstrukcja jest w stanie Was przekonać?
Czy może zdecydowanie jesteście za tradycyjną technologią budownictwa?

Jeśli wystarczy nam wytrwałości i nie zabraknie czystej ludzkiej życzliwości będę cieszyć się takim oto własnym szkieletowym domkiem...
Naturalnie będzie biały ewentualnie szary, z szarą dachówką, białą podbitką, białymi oknami i drzwiami z pięknym drewniany tarasem :o)
Jak marzyć to na MAXA :o)



Nie może oczywiście zabraknąć werandy :o) przed wejściem do domu ale to da się zrobić :o)





Pozdrawiam Was serdecznie i życzę miłego tygodnia GUSIA

środa, 25 sierpnia 2010

ACH TA LAWENDA...



No właśnie lawendowy szał dopadł i mnie :o)
Co prawda nie oszalałam na jej punkcie totalnie, ale pozwoliłam sobie przemycić jej zapach i obecność do swojego Bocianiego Gniazdka...
Nie ukrywam że chciałabym zobaczyć na własne oczy lawendowe pola... oj bardzo, bardzo :o)





Jedno wiem na pewno jeśli moje marzenia się spełnią, te najskrytsze z głębi serca lawenda zagości u mnie w większym formacie...
Może w łazience lub sypialni :o)
Czas pokarze...oby tylko nie zabrakło mi wytrwałości, zapału i głowy pełnej marzeń...
A na chwile obecna bez bujania w obłokach ;o) moja lawenda prezentuje się tak












Oczywiście nowy sezon Ikea 2011 rozpoczęty a w raz z nim kolejne marzenia :o)
To jedno z nich, które już się spełniło i stoi dumnie na parapecie :o)
Pozostały już tylko 2 do kolekcji...



Mój urlop powoli dobiega końca :o( A szkoda...
Biegnę zatem znów nadrabiać blogowe zaległości i poczytać co tam nowego u Was słychać...
Pozdrawiam Was serdecznie GUSIA

poniedziałek, 16 sierpnia 2010

MOJA UKOCHANA RODZINNA WIEŚ



Dziś mija pierwszy dzień wyczekiwanego urlopu...
Troszkę nie umiem się odnaleźć i przestawić...
Myślę że jutro będzie już lepiej :o)
Starsza córcia pojechała dziś z moją mamą na wieś do rodzinki...ach jak ja jej zazdroszczę :o)
Uwielbiam tam jeździć...spędzałam tam jako nastolatka każde ferie i wakacje było CUDNIE!!! SIELSKO!!! KLIMATYCZNIE!!!
Teraz jeżdżę tam z rodzinką i w tym roku też byliśmy :o)
Moje córcie tak jak ja są w swoim żywiole - Wika zachwycona jest kopaniem ziemniaków, a Julcia uwielbia zbierać malinki :o)

Dziś odżyły wspomnienia z tegorocznego wypadu - zresztą popatrzcie...



























A to co przypomina mi moją ukochaną wieś to prawdziwy wiejski a przede wszystkim swojski obiadek...
Swojskie jajka prosto od kurki, swojskie ziemniaczki wykopane przez córcie i swojska fasolka prosto z krzaczka :o)
PYCHOTA!!!



A wczoraj miło spędziliśmy niedzielne popołudnie w towarzystwie przyjaciół
Serwowano smakowite szaszłyczki i uraczono nas grzybkami prosto z lasu :o)
Dziś grzybki suszą się już nad piecem i raczą swoim widokiem...wyjątkowo :o)
Pati serdecznie dziękuję




Pozdrawiam Was urlopowo i miłego tygodnia życzę GUSIA

środa, 11 sierpnia 2010

ŚRODOWE PRZYJEMNOŚCI...

Wakacyjny czas wprowadził w moje życie zupełny brak czasu na cokolwiek :o(

Brakuje mi czasu na ogarnięcie domowych obowiązków, a tym bardziej na istnienie w blogowej rzeczywistości mojej, a co ważniejsze Waszej nad czym przyznam szczerze ubolewam...

W biegu staram się choć na moment zerknąć co u Was słychać choć nie zawsze uda mi się zostawić po sobie ślad...

Z niecierpliwością oczekuję na upragniony a zarazem zasłużony urlop, który już niebawem :o)
Planów na 14 dniowy czas zupełnego lenistwa mam tysiące, ale czy je zrealizuje? zobaczymy...

Korzystając dzisiaj z wolnego dnia wybrałam się rankiem na mój ukochany rynek nacieszyć oczy i nie tylko :o)
Oj dawno go nie odwiedzałam...

Właściwie wróciłabym do domu jedynie z typowymi rynkowymi zakupami - swojskie jajka, szczypior i oczywiście jak zawsze z bukiecikiem ogrodowych kwiatów, ale jednak moje oczy wypatrzyły w ostatnim momencie kilka łupów :o)

W głowie roi się od pomysłów a to mnie cieszy oby tylko czas mi na nie pozwolił...

Wracając z uśmiechem od ucha do ucha pstryknęłam parę fotek moim zdobyczom na łonie natury :o)
Zabawy było co nie miara :o)

Piękna stara rama i typowo folkowa półeczka - miejsce docelowe pokoik córci o ile nie wymyślę czegoś innego










Stara tarcza od zegarka CUDNA!!!



Muszle bardzo vintage przez swój kolor - wsłuchuję się w ich szum :o)



Bukiecik hortensji kupiony od starowinki





Moja zmęczona drogą towarzyszka dzisiejszej targowej wyprawy :o)
Z większym zapałem ode mnie wyszukiwała wzrokiem nowych domowych zdobyczy...
Muszę przyznać, że nieźle jej to wychodzi :o)







Pozdrawiam Was serdecznie i życzę samych słonecznych i radosnych dni GUSIA

czwartek, 5 sierpnia 2010

UPŁYWAJĄCY CZAS....

Jesteśmy dla siebie
radością i smutkiem,
słońcem i deszczem...

Jesteśmy dla siebie
podporą i dobrym słowem,
ciszą i krzykiem...

Jesteśmy dla siebie
przyjaciółmi i kochankami,
myślą i uczynkiem...

Jesteśmy dla siebie
dniem i nocą,
chwilą i nieskończonością...

Jesteśmy dla siebie
zawsze i niech tak będzie
po wsze czasy…



Dziś obchodzimy 10 rocznicę ślubu...nazywaną aluminiową - zastanawiam się dlaczego?
Dziś obudziło mnie słońce, a tamten uroczysty dzień należał do deszczowych choć o godzinie 15.00 gdy rozpoczynaliśmy ceremonię zaślubin zaświeciło cudowne słońce...





Odkąd się poznaliśmy minęło już 17 lat...a ja mam wrażenie jakby to było całkiem niedawno...
Gdyby nie dorastające córcie i odbicie własnej twarzy w lustrze...wrażenie że czas stoi w miejscu towarzyszyłoby mi na co dzień...



Dzisiejszy dzień jest dla mnie wyjątkowo sentymentalny...i łezka w oku się kreci...
Oczywiście ze szczęścia...no właśnie - bo jestem SZCZĘŚLIWA!!!

A swojemu ukochanemu BOCIANOWI dziękuję

Za wszystkie wspólne spędzone chwile...
W zgodzie serc i myśli,
Zawsze dłoń w dłoni...
Płynąc łodzią, która zwie się ŻYCIEM...

Z dedykacją dla mojego M...



Ps.zupełnie nieświadoma kim jest poznałam go jadąc na wakacje...
siedzieliśmy w jednym przedziale on z gitara w ręku śpiewał tą piosenkę...
poznałam tak po prostu wokalistę zespołu Ziyo a ta piosenka towarzyszy nam do dziś :o)

Pozdrawiam serdecznie dziękując za liczne odwiedzinki i miłe komentarze
Jednocześnie życzę Wam wszystkim tej jedynej wielkiej i prawdziwej MIŁOŚCI